piątek, 15 kwietnia 2016

Kto winny?


Ostatnio w mediach powstała burza wokół zachowania rosyjskich pilotów, którzy latali nad amerykańskim okrętem (link do filmiku z pokładu), na którym wylądował polski śmigłowiec. Wszędzie określano to jako prowokacyjne zachowanie Rosjan, ale czy tylko oni są winni?


Śmieszyły mnie media, które z tego zachowania zrobiły niesamowity incydent, który miał zagrażać bezpieczeństwu. Zgadzam się, że może to była prowokacja, ale czy słyszeliście gdzie to się wydarzyło? Na Bałtyku, ok, ale gdzie?! No właśnie i tutaj pojawia się ważny aspekt. 12 kilometrów w linii prostej od Kaliningradu
Każde zachowanie Rosjan wobec innych państw jest określane prowokacją. Tak to pokazują media, bo propaganda u nas jest jeszcze większa niż na wschodzie. Państwa NATO też nie są święte, a podpływanie tak blisko Rosji, mimo, że na wodach międzynarodowych, to jednak prowokacja z naszej strony. Podobno były to ćwiczenia. Jeżeli tak, to cieszmy się, że Rosjanie pomogli nam je przeprowadzić nie według zaplanowanego schematu, bo tak na wojnie nie będzie, a zupełnie inaczej, tak jak sytuacja nakazała. To są właśnie ćwiczenia najbardziej wartościowe. Załoga statku na pewno była postawiona w stan gotowości. 

Inne zachowania z przeszłości


Często czytam doniesienia, że rosyjskie samoloty przeleciały blisko UK i zostały odeskortowane przez brytyjskie myśliwce albo że rosyjskie okręty podpłynęły blisko wybrzeży Szwecji. Te działania są naturalne i zawsze miały miejsce, teraz może są bardziej nasilone ze względu na sytuację międzynarodową, ale nie ma w nich nic dziwnego. Rosjanie sprawdzają czas reakcji innych wojsk, tak jak te państwa sprawdzają czas reakcji Rosjan. Takie są zasady i tak będzie pewnie jeszcze bardzo długo. 

Słynne są teorie spiskowe dotyczące zatonięcia rosyjskiej łodzi podwodnej Kursk. Oficjalne informacje przekazane mediom mówiły, że doszło do eksplozji własnej torpedy na skutek awarii. Powstała jednak teoria dotycząca katastrofy, która mówiła o tym, że Kursk zatonął od amerykańskiej torpedy. Faktem jest to, że dwa amerykańskie okręty podwodne były bardzo blisko w trakcie nomen omen ćwiczeń wojskowych (my narzekamy, że Rosjanie przeszkadzają nam w ćwiczeniach wojskowych?). Według tej teorii jeden z amerykańskich okrętów najpierw podpłynął tak blisko Kurska, że się z nim zderzył, a później drugi wystrzelił torpedę (podobno amerykański dowódca miał słyszeć na podsłuchu radarowym otwierający się szyb torpedowy w Kursku). Czy tak było? Pewnie nigdy się nie dowiemy, ale faktem jest, że kilka dni później Amerykanie zmniejszyli poziom zadłużenia Rosji. Jeżeli faktycznie doszło wtedy do takich sytuacji to wojna wisiała na włosku i najbardziej szkoda 118 marynarzy, którzy zginęli w tym 23, którzy zmarli z braku tlenu.

Z wydarzeń dużo świeższych, można przypomnieć zestrzelony rosyjski myśliwiec nad Turcją/Syrią, czy singapurski samolot pasażerski, który został zestrzelony nad Ukrainą. Wszystkie tego typu zachowania z jednej czy z drugiej strony są niebezpieczne i nie zapominajmy, że mimo tego, że nasze media mówią tylko o "złej Rosji", która nas prowokuje, to my, jako całe NATO też mamy bardzo dużo na sumieniu w kwestii prowokacji. 

Źródła:
zdjęcie- fakt.pl
dane o Kursku - wikipedia.org

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz