poniedziałek, 14 marca 2016

Bohater czy już nie?

Krytyka rozciągająca się wokół postaci Lecha Wałęsy, jednego z nielicznych symboli Polski za granicą, wymienianego jednym tchem z Janem Pawłem II, jest dla mnie poruszająca. Od wielu lat mówiło się o "Bolku" i o podpisie. Nawet sam główny zainteresowany od czasu do czasu mówił, że "coś podpisał". Szkoda, że nie powiedział otwarcie: "tak, podpisałem dokument o współpracy". Afera byłaby dużo mniejsza, gdyby wszystko zostało normalnie wyjaśnione. Nie oceniam tego, czy zrobił źle czy dobrze. Nie byłem w takiej sytuacji, nie żyłem w tamtych latach, nie wiem co sam bym zrobił. Poza tym uważam, że podpisanie współpracy z SB przez wiele osób było spowodowane tylko i wyłącznie chęcią normalnego życia. Dla wielu to była jedyna możliwość uzyskania paszportu, dodatkowych "kartek" na wyżywienie rodziny itp. Czy to grzech, że chcesz dziecku dać czekoladę? Teraz wiele osób tego nie rozumie, szczególnie wychowanych po '89 roku, że nie było łatwo. Kiedy boisz się o życie swoje i swoich bliskich robisz rzeczy, których możesz się później wstydzić, ale dla mnie jest ważne nie to jak Wałęsa zaczynał, a to jak kończył. Może to nie on sam spowodował to, że mogę to teraz normalnie pisać, ale on jest symbolem tych wydarzeń i symbolem Polski, a o takich ludzi trzeba dbać. Skoro pozwalamy na to, żeby szef amerykańskich służb mówił o "polskich obozach koncentracyjnych", nie reagujemy na to twardo i zdecydowanie, tylko parzymy się z tym naszych mediach i tutaj robimy problem, to po co dokładamy sobie jeszcze sami kolejne niechlubne historie? Anglicy z agenta zrobili bohatera, a my z bohatera robimy agenta...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz